Nastał poranek..ani nie taki wymarzony ani nie za bardzo chciany.
Chciałam spać i się nie budzić.
Powrót do Królestwa tak bardzo przerażał, że miałam ochotę zasnąć na sto
lat..jak w bajce o Spiacej Królewnie-a potem zjawia się piękny rycerz ..na
pięknym rumaku..odziany w ślniącą zbroję.Podnosi przyłubicę i składa pocałunek,
który budzi ''śpiocha'' i żyją dłuuugo i szczęśliwie..
Nie wiem co dla mnie piekniej brzmiało...to ''obudzenie'' czy to..''długo i
szczęsliwie''..
Na stuletni sen widoków nie było tak jak i na '' szcześliwie''
zakończenie.Mój Słońce też ''jakosik'' ..królewicza nie przypominał..
Ta szara rzeczywistośc czasem jest taka...mało zjawiskowa, że człowieka az
nerwy biorą..Cóż...
Wiadomo, ze życie jednak bajką nie jest...a i mnie do królewny daleko tak
więc z ociąganiem zwlekłam się z łóżka.
Kac moralny był jeszcze większy i potezniejszy niż przed zaśnięciem...i to
...poczucie winy..
Gdybym mogła cofnąć czas ..naprostować schrzanione wydarzenia..
Wiecie...chciałam w tamtej chwili posiadać pierścień
Arabelli.Przekręciłabym go na palcu i znalazłabym się w innej..rzeczywistości.Po
co człowiek naogladał się tyle bajek skoro potem tylko żal, że to fikcja(
przepiękna i fascynująca ale tylko fikcja!).
Różności lęgły mi się w mojej głowie kiedy ''doprowadzałam się do porządku
'' po krótkim i męczącym śnie.
Słońce był ''gotowy'' do drogi. Pakował rzeczy ze stoliczka do
plecaka.
Spojrzałam na niego i westchnęło mi się smutnie.To moje westchnienie było
chyba ociupinkę za głośne bo zerknął na mnie a jego brwi powedrowały w górę w
niemym pytaniu.
Właściwie...to nie miałam pojęcia co miało ono wyrazić...chyba wszystkie
uczucia z możliwych.
Zrezygnowana postanowiłam się nie odzywać.Kiedy indziej zapewne cos bym
powiedziała tym razem jednak zabrakło mi ochoty aby cokolwiek mówić.Tak... jakby
przymusowy powrót ukradł mi cały zapas sił i energii mojej..''witalności.
Zresztą cóż mogłam powiedzieć ponad to co już zostało powiedziane..?!
Zostawiłam Słońce z tym ..pakowaniem i powlokłam się do bab by je
obudzić.
Kiedy stanęłam pod ich drzwiami ręka zawisła w pozycji gotowej do zrobienia
''puk puk''. Zamarłam ..jakby ktoś zrobił:''stop klatka!cięcie'' niczym w jakimś
filmie.
Znieruchomiałam uświadomiwszy sobie, że jeżeli ja je teraz zbudzę i wszyscy
udamy sie na dół (aby powiedzieć znienawidzone ''do widzenia'' )to pewnikiem
lament i szloch rozniesie się zaś po całym Orebicu.
Przyszło mi zatem do głowy, że najlepiej będzie jak dzieci pożegnają się
przed samym odjazdem.Wiedziałam, że będą ''wyć w niebogłosy'' i jakoś nie
uśmiechało mi się słuchać tego dłużej niż konieczne.
Wróciłam do pokoju mówiac do męża:
-Kicia...może chodźmy sami ''dół'' przeprosić a dzieci pożegnaja się
później..?!
-Tak chyba będzie lepiej...-odparł Słońce zamykając delikatnie drzwi..by
nie pobudzić dzieciaków.
Powolutku pokonaliśmy schody i zapukałam do Basiulinkowego
apartamentu.Wiedziałam, że zapewne Basia jeszcze śpi ale miałam nadzieję, że
Ania jest już ''na nogach''.Zdeterminowana i smutna miałam nadzieję, że Basia
wybaczy mi poranną pobudkę.
Nie chcielismy wyjeżdżać w samo południe i stąd wynikał
ten...pośpiech.
Chwilunię postaliśmy pod drzwiami bo wygladało na to, że jednak wszyscy
odsypiają..''nocne koszmary''.
Zapukalam troszkę głośniej jednocześnie skopując na dół owoc winogronka,
które spadło na płytki.Winogronko poleciało sobie w dół a zza drzwi dobiegł
odglos kroczków.
-..a..dzień dobry!- ucieszyła się Ania na nasz widok, troszkę jednak
zdziwiona wczesnawą godzina odwiedzin.
-Aniu...mozemy na chwilkę ...-zaczęlam a mój głos jakoś zabrzmiał obco i
dziwacznie bo Ania badawczo zaczęla się nam przypatrywać.
-..no pewnie, że możecie!-odparła Basiulinkowa mama zapraszając nas na
tarasik.
Przemierzając korytarz wiedziałam, że czeka mnie bardzo trudna
rzecz...Trzeba było oto wyjaśnić dlaczego wyjeżdżamy...dlaczego się
poawanturowaliśmy.
Mówca ze mnie kiepskawy i plątając sie w tym co chciałam powiedzieć
zaczęłam:
-Aniu...chcielibyśmy bardzo przeprosić za ubiegłą noc.Za wrzaski ..za to,
że nie daliśmy Wam spać.
Sama nie wiem jak to sie mogło stać..ale...się stało...
-..ale Kasia..nikt się nie gniewa! Nie ma sprawy!-przerywa mi Ania.
Jestem jej ogromnie wdzięczna za wyrozumiałość.
Wzruszenie... że zamiast porządnej ''bury'' Ania podchodzi do tego całego
zajścia ze zrozumieniem powoduje, iz czuję się ...jeszcze gorzej..
Żal i smutek wypełniają każdy zakamarek serca...łzy szykują się do ataku
ale ...oczy pozostają suche.Chciałabym się wybeczeć (tak jak w Tucepi) ale nie
potrafię.To jest gorzej niz źle bo oznacza, że stres nie zostanie
odreagowany.
Płacz niejako jest częścią mnie.Płaczę kiedy się wzruszam; kiedy się
śmieję; kiedy się złoszczę..
Łzy pomagają mi dać upust nagromadzonym w środku emocjom i jak sobie tak
''pochlipię'' robi mi się lżej na duszy.
Tamtego poranka łzy gdzieś się tam czaiły...czułam , że są...ale nie
chciały się pokazać.Bardzo dziwna rzecz u mnie i ..wielce niepokojąca.
Nie zanosiłam się łkaniem jak moje dzieciaki choc przecież...czułam się sto
razy od nich gorzej.
cdn jak wydobrzeję...
Kochani ..chciałabym jeszcze coś napisac ale ...grypa mnie rozkłada coraz
bardziej.Głowa za ciężka a co za tym idzie i ręka ciąży.
Mam wyrzuty sumienia, że tak rzadko piszę..że tak mało..Nie dam radę nawet
myśleć.
Mąż nafaszerował mnie czosnkiem i jak ..przezyję to..będę pisala ciag
dalszy..(mam nadzieję, że Slońce tez przezyje..bo ten czosnek ''capi''
niesamowicie...:)))))
ŚWIETA już tuż tuż więc zycze Wam Wszystkim dużo zdrówka i smacznego
jajka...dyngusa nie za mokrego..cobyście się mi nie pochorowali:)))
Niech kazdemu z Was uplyną one w szczęśliwości i miłości.
Kocham Was Wszystkich bardzo !
Kaśka
Kasiu oby tegoroczna Wielkanoc była
OdpowiedzUsuńtak radosna jak Boże Narodzenie,
a dyngusowa zabawa lepsza
od sylwestrowej.
Pozdrawiam cieplutko :*
Kasiu życzę zdrowych i szczęśliwych świąt
OdpowiedzUsuńdla całej twojej rodziny
mervik
Kasiu Spokojnych, w Zdrowiu i Szczęściu Świąt Wielkanocnych dla Ciebie i Rodzinki.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka S :) :*
Kochana nasza Kasiu-Agape
OdpowiedzUsuńRadosnych,zdrowych i pełnych miłości
Swiąt Wielkanocnych Tobie i całej wspaniałej Rodzince
z życzeniami nieustającej opieki Zmartwychwstałego Pana.Ania i Hermann
Oprócz czosnku doskonały jest mocny rosół z kury!
w y p r ó b o w a ł a m !!!!!!!!!!!!!!!!
Wesołych Świąt Kasiu. Zdrowiej (wiem jak to jest bo drugi tydzień mam anginę)i wszystkiego najlepszego.
OdpowiedzUsuńKasiu zdrowych i wesołych Świąt dla Ciebie i rodzinki życzy Gośka. (mallgola)
OdpowiedzUsuńAno, ja dopiero poświątecznie nadgoniłam:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że pocztę odbierasz:)
Teraz będę bardziej na bieżąco, przepraszam, że mnie tu nie było żeby wspierać chorą osóbkę......
Mam nadzieję, że czosnek pomógł.
Serdeczności Kochana:)
Kasiulinek..... Czy Ty dalej chorujesz???
OdpowiedzUsuńWez te grype pogon w diably i bierz sie za robote!:)
Mialas "dziecko podtuczyc" , a tu .......... bida z nedza....
i czekamy :)
OdpowiedzUsuńi czekamy...
OdpowiedzUsuńI czekamy ... Olisia
OdpowiedzUsuńKasiu przeprasza że tu ci zaśmiecam ale jak przeczytasz to wykasuj
OdpowiedzUsuń....Jacku...z żalem muszę powiedzieć, że w tym wątku Mervik ''zapracował'' sobie na karę...ale strasznie mi go szkoda.. :cry:
Nie Bocianowi ją zawdzięcza...a samemu sobie(bo nie było tutaj żadnej prowokacji ze strony Bociana, który tylko się wypowiedział
...jakbyś przeczytała parę postów wyżej to byś wiedziała że to nie zaczęło się od lodówki ,tylko od maści ,a wcześniej od .....
..nieważne
..powiem jedno , żebym posłuchał swojej żony ,to by tego nie było
...nawet kiedy taka zabiła swoje dziecko ,a mówiła że upuściła .to moja żona wtenczas widząc ją w telewizji
od razu powiedziała że kłamie
..jednak parę lat nauki psychologii i praca w tej dziedzinie robi swoje
Pozdrowienia
Zaczęłam wertować forum poszukując tego ''punktu zapalnego'' i rozbolała mnie łepetyna.
UsuńZa głupia jestem aby to pojać!
Wiem tylko, że jeżeli ktoś działa na ciebie jak przysłowiowa płachta to należy jej unikać.I nie jest to tchórzostwo a roztropność według mnie.
Boimy się czasem ''odpuścić''.
Bo co?!Bo spadnie nam ''korona z głowy''..a nawet jak tak ..to co?!
...Nie oczekuje żebyś postępował tak jak ja..ale oczekuję żebys zrozumiał mój punkt widzenia.
Dla mnie nie ma ludzi złych i dobrych..są ludzie z mniejszymi i większymi wadami.
Zarówno w TOBIE jak i w NIM ja widzę te dobre strony i nic tego nie zmieni.
Chcecie ''się bić'' ..WASZA sprawa ale wiedzcie, że serce mi krwawi..:(
Czekam na Dzień Dziecka niczym jak na ..''gwiazdkę'':)
Ale numer czekam na dalsza relacje a co widze
OdpowiedzUsuńagapi pisze na forum zamiast tu
dziewczyno jest takie powiedzenie
''lezacego się nie kopie''
On na forum cie bronił jak lew i kwiaty słał
a ty mu noz w plecy
ha ha ha
''Agapi pisze na forum''-to prawda!
OdpowiedzUsuńCo więcej moge napisać żeby nie wydało się to durnym tłumaczeniem ..Nic!
Nic nie napiszę bo prawda jest taka, że blog a forum to dwie zupełnie inne ''bajki''.
Czy ja GO ''skopałam''..
Mam nadzieję, że nie.Stanęłam pomiędzy dwoma zgoła odmiennymi osobowościami.Każda patrzy na ''to samo'' swoimi oczami i ..widzi to co chce widzieć.
Nie ...nie mam zamiaru być sędzią!
Ale moge skrytykować zachowanie takie a nie inne.
Nie będę biernie przypatrywala sie jak ludzie skaczą sobie do gardeł...bo nie ma mądrzejszego który by ustapił.
Przyjaciołom stawiamy najwyżej poprzeczkę..czyż nie?!
chcemy żeby byli lepsi od nas.
ON zasypywał mnie kwiatami a ja..?
Ja powiedziałam, ze zasłużył na karę:(
Ale co miałam powiedzieć jeżeli tak myślę..(odp..ol się nigdy nie powinno mu się wymsknąć-nawet gdy poczuł się prowokowany).
Czy tym samym znaczy to iż przestał byc moim przyjacielem?!
Nie-ON zawsze nim pozostanie!
Tyle odnośnie tego komentarza.