Wracamy do domu powolutku...rozkoszujac sie nocnym Orebicem.
Dzieci
poszly wczesniej, bo juz troszke zmeczone byly, wiec jak weszlismy do
apartamentu chlopcy juz spali a baby...hmmm..
W kuchni siedziala Marta ...w
pokoju zastalam Paule a ...Pati gdzies mi przepadla.
- ..a co ty tak sama
Martusia tu siedzisz?!-zapytalam przypatrujac sie jej uwaznie.
Marta
odrywa wzrok od komorki, bo wlasnie byla w trakcie pisania sms-a i patrzac na
mnie mowi;
-..a..tak jakos....
Wydmuchala nos i zajela sie na powrot
pisaniem.
Cos mi tu bardzo ale to bardzo...''nie pasowalo''.
-a
Pati gdzie?!-zadalam pytanie znowu jej przerywajac.
-No a gdzie moze
byc?!...Z Marcinem!-odpowiedziala'' z przekasem'' i choc chciala ukryc co o tym
mysli, nie udalo sie jej.
Z jej twarzy mozna bylo wszystko
wyczytac.
Smutek ,rozczarowanie, zlosc i bol....
-No a ty dlaczego nie
jestes z nimi ?-zapytalam na co uslyszalam pelna rozgoryczenia
odpowiedz;
-Nie jestem jej na nic potrzebna! Ma Marcina!
Nie wiem co
mam jej odpowiedziec.Jestem ta sytuacja niemile zaskoczona.
W dodatku wydaje
mi sie, ze chusteczka nie znajduje sie w Martusi rece przypadkowo i nie sluzy
tylko do wysmarkania nosa...
Marta plakala.
Z poczatku ''targnal ''
mna delikatny powiew zlosci na moje najstarsze dziecko...po czym w sercu
rozszalal sie prawdziwy ''Orkan''.
No jak ona mogla zostawic Marte samej
sobie...przeciez chciala z nia wakacje spedzic.
Nie moge patrzec na lzy
Marty...nie moge patrzec na ten smutek...probuje znalezc rozwiazanie
nowozaistnialego problemu..
Swoje dzieci znam ale nie znam prawie wogole
Marty.
Nie wiem nic o jej wrazliwosci..i ..szukam odpowiednich slow, zeby
sprawy nie schrzanic...
Po chwili zastanowienia mowie:
-Martus...a
probowalas z Pati o tym porozmawiac?!
-Ale o czym?-pyta Marta a glos jej
brzmi tak ...smetnie, ze az mnie sie serce sciska.
-O tym ,ze czujesz sie jak
sie czujesz...
-To nic nie da...-zaczyna a ja ''wpadam jej'' w
slowo:
-...hmmm....mysle, ze jak powiesz jej , ze czujesz sie samotna to
chyba ''da''..
-Pati jak juz zwroci na chlopaka uwage...to wszystko przestaje
byc dla niej wazne..
No i.....''Bestia'' powrocila!
Macha do mnie
swoja kudlata lapa, szczerzac kly...przerazajaco piekielne slepia wpatruja sie
we mnie bezlitosnie..
Przed tym problemem nie uciekne..nie schowam sie w
mysia dziure...Bestia pojdzie za wechem i wczesniej czy pozniej
mnie..dopadnie!
Musze ''wyjsc mu naprzeciw'' z nadzieja, ze nie podziele losu
Czerwonego Kapturka..
Musze Go przechytrzyc ...tylko jak
..????
Wszelkie madrosci z glowy mi wyparowaly...
Cos tam przeswituje
ale...niewyraznie .
''Klaplam'' na kuchenny stolek z rezygnacja.
Bestia
sledzi kazdy moj ruch ...gotowa do ataku..
''o moje Janiolki Dobrej
Rady...czy juz tak mocno spicie, ze nie slyszycie mojego
wolania????!!!''-szepcze do siebie w duchu majac nadzieje, ze oto zleca sie cala
banda i uniosa mnie, na swoich skrzydlach madrosci, daleko....gdzies...gdzie
bede poza zasiegiem krwiozerczej Bestii...
''Orkan''sieje spustoszenie w moim sercu.
Kiedy przeistacza sie w tornado z
wieloma wirami..patrze na nie w niemym przerazeniu.
Porywa mi wszystkie
madrosci zyciowe.Doswiadczenia dotad nabyte wyrywa razem z
korzeniami..
Niszczycielska sila nie zostawia nic oprocz..bezsilnosci( ktorej
najmniej a nawet...wcale..w tym momencie nie potrzebuje..).
Zdana sama na
siebie..probuje ''tornado'' ''uglaskac'' zdajac sobie sprawe, ze...
Nawet
gdyby jakis Janiol sie nagle ..obudzil, to...z taka '''dewastujaca sila'' nie ma
szans!
Musze jakos sobie poradzic...tylko nie wiem jak...
Wraz z
odglosem otwierajacych sie drzwi a pozniej zamykajacych..wstepuje we mnie
nadzieja, ze moze gdy porozmawiam z Pati...
Powazna rozmowe z moim
najstarszym dzieckiem decyduje zostawic do rana,kiedy to ''uloze'' sobie i
''wypunktuje'' wszystkie rzeczy co musza byc powiedziane.
Zanosi sie na
powazna ''rozprawke'' wiec ...pozna pora nie jest do tego bynajmniej
odpowiednia.
Jak uczen na egzamin przygotowywuje sie z ''przerobionego
materialu''..tak ja -przygotowywuje moja ''matczyna mowe'' ..probujac ''wcielic
sie w skore '' moich nastoletnich bab.
Jutrzejszy dzien pokaze z jaka
ocena zdam.
Klade sie do lozkaz bolem glowy i z obawa, ktora oblepila moja
''morfeuszowska podusie''...utrudniajac tym samym zasniecie.
Wiecie...
oblac egzamin to maly pikus, kiedy mozna go ..poprawic...gorzej kiedy
''egzamin'' nie ma poprawki a ...moze zdecydowac o pozniejszym wygladzie
wymarzonego urlopu....
Obudzilam sie i otwarlam szeroko oczy, myslac:''Boze ...ale sen...''.
Nie
zaden jakis koszmar ale...snily mi sie osoby z przeszlosci, ktorych juz
''wieki'' nie widzialam.
Zupelnie dalekie..wiec dlaczego nagle pojawiaja sie
w moich snach?! Przeciez nawet o nich nie mysle...
Idiotyczne sny i
...niewytlumaczalne.
Glupoty- niby tworzace jeden obraz i jedna calosc ale..
pozbawione sensu.
Nie lubie takich snow.Wywoluja we mnie dziwny do opisania
niepokoj i ..rozdraznienie.
Budze sie wtedy zmeczona i wydaje mi sie, ze
wcale nie spalam.
Nie przywiazuje do nich wagi ..niemniej, czasami,
zastanawiam sie co ten moj mozg w nocy wyczynia i dlaczego...podswiadomosc
kresli takie chore scenariusze..
Oczywiscie czasem lukne sobie w sennik,
jednak bardziej z ciekawosci niz z ''wiary''..czy tez szukania
tlumaczenia.
Niektore sny udaje mi sie zapamietac bardzo dokladnie, inne nie
za bardzo...
Pierwsza mysl po przebudzeniu byla:''Opowiem to Sloncu..''
ale moj maz smacznie spal.
Nie obudzil sie nawet wtedy kiedy delikatnie
pocalowalam go w policzek.
Powstrzymalam pierwszy odruch aby go
przebudzic...
''Niech sobie pospi..''-pomyslalam.
Narzucilam na siebie
''ciuszek'' i otwarlam drzwi na balkon.
Kiedy wydaly z siebie
charakterystyczny zgrzyt syknelam niezadowolona i zerknelam na lozko..
Maz
nawet sie nie poruszyl...
Wzielam krzeselko i usadowilam sie w kaciku
tarasu .
Dookola cisza ''jak makiem zasial''...tylko Jadran szumial wyrazniej
niz podczas dnia.
Wygladal tez jakos inaczej.. tak ...bardziej ponuro..nie
tak niebiesko..
Wydawalo mi sie , ze dociera do mnie jego zlowieszczy
pomruk.
Zapatrzona w morze, probowalam myslec nad moja
''mowa''.
Co ja mam tym babom powiedziec i jak ...zeby do nich
dotarlo.
..zeby dotarlo przede wszystkim do mojej najstarszej corki, ze
powinna sie zachowywac ..odpowiedzialnie.
Skoro zaprosila kolezanke na
wakacje niech ''stanie na wysokosci zadania'' i niech sie o nia
troszczy.
Przez te Marty lzy... ja czulam sie zle..
Oto pierwszy raz
zetknelam sie z tym, ze dziecko na wakacjach jest...nieszczesliwe...i
..placze.
Cos mi w srodku wolalo;''litosci!!!!''
..wiec chocbym miala na
glowie stanac musze moja egoistyczna i uparta Pati ''przywolac do
porzadku''...
Zatracilam sie troszke w tym ''mysleniu'' i nawet nie zauwazylam, ze Orebic
powolutku zaczal sie budzic.
Nasluchiwalam czy na dolnym tarasie tez ktos sie
rusza ale ...Basiulinek i reszta smacznie spala.
Wrocilam zatem do lozeczka,
probujac zamknac oczy i chwilke sie zdrzemnac.Na prozno!
Nie chcialo mi sie
juz spac.
Poszlam do lazienki wziazc prysznic a
potem.....
Postanowilam posprzatac apartament.
Musialam przeciez czyms
sie zajac i wpadlam na genialny pomysl, ze zrobie generalne porzadki.
Na
pierwszy ogien poszla lazienka.Kiedy konczylam myc lustro uslyszalam glosy z
kuchni.
Lazienka niemal lsnila, wiec zadowolona z siebie wytarlam jeszcze
kran i zgasilam swiatlo.
Zdecydowalam, ze kuchnie zostawie na sam
koniec.
Moi zaczynali sie budzic.
Daniel z Dawidem juz ubrani
przekomarzali sie w kuchni.
-Jedliscie sniadanie?!-pytam Daniela widzac,
ze na stole stoja tylko szklaneczki z piciem.
-Ja jeszcze nie jestem
glodny.-odpowiada straszy syn a mlodszy mowi:
-Daniel nie chce mi
zrobic...
Starsze dziecko popatrzylo zezloscia na mlodszego brata i
mowi:
-Sam se zrob! Nie jestes juz maly dzidzius!
-ale.. nie wiem
co..-odpowiada Dawid i robi jakas ...smieszna mine do Daniela, parodiujac
go..
Popatrzylam na nich z mieszanymi uczuciami..bo zdalam sobie sprawe,
ze roznica wieku (szesc lat)staje sie teraz bardziej zauwazalna niz jeszcze rok
temu.
Teraz moj (niemal czternastoletni) syn traktuje mlodszego z
...szorstkoscia...i wyzszoscia.
Zapomnial ,ze jak on mial osiem lat to baby
mu pomagaly.
Z drugiej jednak strony nie jest to wcale takie zle bo Dawid
uczy sie przez to samodzielnosci...
''hmm...ale on taki jeszcze
maly''-szepnal mi matczyny glosik, biorac Dawidka w obrone .
-Co chcesz
Dziorek na sniadanie ?!-zapytalam otwierajac lodowke i wyjmujac mleko..pewna
niemal na sto procent, ze zazyczy sobie ''platki z mlekiem''.
Nie pomylilam
sie.
-Daniel ..ty tez chcesz?!-zapytalam starszego, ktory
odpowiedzial:
-Ja sobie pozniej zrobie ..teraz ide do
lazienki.
Zostawiwszy chlopcow poszlam luknac czy moje slonce juz ''na
nogach'' i ..czy baby juz wstaly.
Drzwi do dziewczyn zamkniete.Zadnego
dzwieku...znaczy-spia.
Slonce wlasnie wyszedl z pokoju i mowi:
-Budz
baby!...dokad beda spaly??? Idziemy na
plaze!
Pomyslalam:''idziecie!''..bo ja mialam inne plany na dzisiejsze
dopoludnie, o ktorych dopiero za chwile mial sie maz dowiedziec.
Ja mialam
moje.... porzadki.
No a wczesniej ..''rozmowe''.
Zapukalam i rozdarlam
sie ''pobudka!!!''.
Dziewczyny zaczely leniwie sie przeciagac i mruczec ,
ze:''za wczesnie''.
Wcale tak wczesnie nie bylo ...
Kiedy nadarzyła sie okazja powiedziałam do Pati i Marty;
-Dziewczyny
...musimy pogadać..
-O czym?!-wpadła mi w słówko córka.
-... a chociażby o
tym, że Marta płacze..-odpowiedziałam wpatrując sie uważnie w twarz
Patrycji.
Ta popatrzyła na mnie złowrogo i syknęła:
-..o Boże..! sie
zaczyna...!
Wywrociła oczami, zrobiła odpowiednia minkę i dodała:
-Weź
mamo przestań, dobra?!
Straciłam na moment pewność siebie, bo jak sie
można było spodziewać, moje dziecko, zareagowało w typowy dla niej
sposób..
Cos co było dla niej niewygodne zbywała lekka pogardą.
Nie
powiedziała nic wiecej, ale jej mina ''mówiła'' za nią.
Widać było, że
rozdrażniłam ją lekko.
Ja jednak, przygotowana niejako na takową reakcję,
ciągnęłam bezlitośnie:
-Czy tego chcesz czy nie Pati ..wysłuchasz co mam
do powiedzenia, bo ja już nie mogę patrzeć jak Marta chodzi ''osowiała'' i
''markotna''.!
- A to może moja wina????-podniosła glos Patrycja ''ciskając
błyskawice'' w strone Martusi, która milczała, uciekłwszy wzrokiem gdzies w
bok.
-Oczywiście, że Twoja.. młoda damo! Zajęłaś się chłopakiem i
zapomniałaś, że wzięłas koleżankę na wakacje!
Mój glos zabrzmiał troszkę
ostrzej niż może powinien, ponieważ z lekka zaczełam się już
irytowac.
Patrycja nie widziała problemu czy też nie chciała
zauważyć..?!
Problem przecież jednak...był! (I to przez duże
''P'').
-Nie przesadzaj.. dobrze?!-odpowiedziała Patrycja i odwróciła
sie, szykując się do odejścia.
-Pati...ja nie skończyłam!-rzekłam
zdecydowanym tonem.
-Daj mi spokój mamo...nie moja wina, ze Marta tylko fochy
strzela i się dąsa jak małe dziecko.Czy ja jej zabraniam z nami chodzić?!
Nic
jej się nie podoba i obraża się o byle co!
Marta wstając od stołu,
powiedziała tylko:
-To nie ma sensu!- i popedziła do pokoju.
Zostałam
w kuchni sama z moim najstarszym dzieckiem .
Poczułam wielkie
przygnębienie.Bezradność skradała się na paluszkach i czułam za soba jej
oddech..
Ta rozmowa to nie był nawet ''szach-mat''.To była iście patowa
sytuacja.
Pozbawiona możliwości wykonania żadnego ruchu, westchnęłam i
popatrzyłam w egoistyczne oczy mojego dziecka.
Nie dostrzegłam w nich żadnej
oznaki chęci zrozumienia problemu.
.. ja...
''Zaszachowana'' przez
postawe corki i Marty...nie mam żadnego pola manewru.
Marta ''zamknęła się''
w sobie a moja Pati...ani mysli słuchać kogokolwiek...i
czegokolwiek..
Próbuje jeszcze ''dotrzeć'' do mojej córki ,
mówiac:
-Patrycja...zaprosiłas kolezankę na wakacje...postępuj zatem
odpowiedzialnie i ..zajmuj się nią należycie!
Córka zniecierpliwiona
zapytała:
-To co ...ja mam być jej niańką???-dodając po chwili rozeźlonym
tonem:
- Zlituj się mamo!..Ona nie ma pięciu lat!
..już żałuję, że mi ten
pomysł wpadł do głowy, bo nie myślałam ,że ona taka będzie..!
-A ja mam
nadzięję, że dotrze do ciebie znaczenie słowa: ''odpowiedzialność''...bo
zachowujesz sie jak smarkula!
-..dzięki mamo!-moje dziecko rzuca
sarkastycznie, ''dotknięta do żywego''..i robi ''w tył zwrot''.
''To
sobie pogadalam..''-gadam sama ze sobą.
Niesmak z calej tej... źle
przeprowadzonej rozmowy ''zalega na duszy''.
Dyskomfort narasta.
To
dopiero poczatek holideju a co będzie ...później..kiedy już ''na starcie'' jest
..niewesoło..
Nie chcę sobie nawet wyobrażać!
Problem..niczym drzewo..
zaowocuje kwaśnym i cierpkim owocem.. za kilka dni.
A próbował ktoś ''dzikie
jabłuszka ''?!(..sa strasznie...''fujskie''!)
Rozmowa z babami wprawiła mnie w rozdrażnie.
Nie tak sobie ją wyobrażałam i
nie tak powinna ona wyglądać.
Rozdarta między miłością do córki i ''niedolą''
Marty..posmutniałam.
-Idziemy na miejską plażę!-rzucił
małżonek.
Dzieci prędziutko ''wskoczyły'' w stroje a ja spojrzałam na Słońce
mowiąc;
-Idźcie ...ja posprzątam!
-Co zrobisz???-zapytał mąż patrząc na
mnie z niedowierzaniem.
-Zrobię porzadek w domu..-odparłam.
-Czy ty się
aby dobrze ..czujesz?!-zadał pytanie, w którym pobrzmiewało
niezadowolenie.
Nie to żeby Słońce do czystości wagi nie
przywiązywał..wręcz przeciwnie.. ( u niego wszystko musi mieć swoje miejsce,
ułożone ..podczas gdy to ja jestem raczej bałaganiarą.U mnie rzeczy zmieniają
swoje miejsca w zawrotnym tempie a potem sama nie wiem co gdzie
polożyłam..).
Jezeli czegoś nie robię to ...nie robię ale jak już się za coś
wezmę to...moja pedantyczność zakrawa na chorobę.
Mąż po prostu wiedział
co u mnie oznacza taki ''deep cleaning''.
Każda przysłowiowa dziura i kazdy
zakamarek musi wygladać bez zarzutu..
Zezłościło go to, że o własny dom nie
mam czasu tak dbać a na wakacjach chcę pół dnia poświęcić na gruntowne
sprzątanie.
Zdecydowałam jednak, że porządki są tym, czego własciwie
teraz potrzebuję najbardziej na świecie...aby ''wyłaczyć'' myślenie.
Zajeta
czymś innym, nie będę miała czasu.. aby popaść w większy ''dołek''.
-Choć
z nami..-poprosił Słońce, na co ja odparlam:
-Nie lubię tej plaży..jakoś...i
niespecjalnie mam ochotę tam ''leźć''.
-Nie mozesz na chwilkę z nami pójść?
Naprawdę wolisz sprzatać niż pobyć chwilkę ze mną...-spytał ze
smutkiem.
Widziałam ten ..niemy wyrzut ale nic na to nie mogłam poradzić,
że byłam w podłym nastroju.
Kiedy indziej zapewne poszłabym na kompromis..i
dała się namówić...ale..nie wtedy.
Zaparłam się jak dziki osioł, że ''nie i
koniec'', zdając sobie jednoczesnie sprawę, iż robie męzowi przykrość.
Nie
chciałam iść plażować wiedząc, ze będę zgryzliwa, marudna i zła.
Słońce
''pozbierał'' dzieciaki i zniknął.
Chwilunię miałam taki ''przebłysk'' aby
jednak do nich dołączyć..ale jak szybko błysło tak szybko zgasło..
Dom
opustoszał a ja rzuciłam się w wir porzadków.
Kiedy bylam w trakcie mycia
podłogi w kuchni, Slońce przyszedł na chwilke po ''coś tam''.
Ja akurat na
klęczkach walczyłam zawzięcie z ...brudnymi fugami na wykładzinie gumowej (czy
jak to się zwie).
Mąż stanął jak wryty, robiąc wielkie
oczy.
-Boże...czyś ty już naprawde zmysły straciła?! Co ty robisz???-ton
jego głosu podniósł się o kilka tonów.
-Podłoge myję!-odparłam spokojnie, po
czym wzięłam miskę aby zmienić w niej wodę.
-Nie masz mopa???
-Gdzieś tam
jest...ale widzisz, że te fugi powinny być białe a są.... niemal czarne
?!
Nasz dialog przerwało pojawienie się Basiulinka.
-A co ty kobieto
robisz?!-zapytała i ona z wielkim zdziwieniem.
-Wzięłam sie za porządki..żeby
z wprawy nie wyjść.
Rozprawiam się z fugami.-odrzekłam podnosząc się z kolan
na widok gościa, robiac sobie chwilową przerwę.
Kiedy zaskoczenie u Basi
leciutko opadło, powiedziała do Słońca:
-No...masz prawdziwy skarb...tak
sprzatać cudzy dom...to już sobie wyobrazam jak musi wygladać wasz..
..ale
masz robotną kobite!!!
Ledwo zdążyła to powiedzieć a mąż
syknął:
-Szkoda tylko, ze ona w domu taka...robotna nie jest..- i
dodał:
-..życzyłbym sobie, żeby ona w domu takie porzadki robiła...a nie na
wakacjach..
Basia popatrzyła na niego ze zdziwieniem mówiąc;
-..e tam, nie
przesadzaj!
Zdecydowałam się wtracić swoje ''trzy grosze'' coby Basi
troszkę to wszystko naświetlić i mówię;
-Basiulinek...widzisz ...Słońce chyba
nie przesadza...bo ja to jestem takim.. dokładnym odzwierciedleniem
przysłowia:''Szewc w dziurawych butach chodzi''.
Wyraz niedowierzania nie
znikał z Basi twarzy, wiec pospieszyłam wyjaśnic;
-Widzisz kochana...cudze
domki pucuję na błysk..a na swój nie starcza mi już ani sił, ani energii,
ani...ochoty.
Po całym dniu mam juz tak serdecznie ''dosyć'', że takich
porządków mój dom nie widuje często..nad czym ubolewam..
Spojrzałam na
małżonka, który chyba też nad czymś ''ubolewal''.Jakąś taką dziwnie przygaszoną
miał minę.
Burzyłam jego wizję wspaniałego urlopu co chwilę jakimś
..''genialnym pomysłem''..a mój upór i przekora działały na
niego...nienajlepiej.
W tym miejscu skończyłam pisać forumową relację.
CD zatem już dzisiaj.
Ogonki podoklejałam tylko w pierwszej części.Sukcesywnie będę poprawiała następne....ale teraz muszę zająć się ciągiem dalszym bo nie po to duszyczki tu zaglądają aby o jakiejs biedronce czytać..:))))))
Dzisiaj w nocy zapraszam do........ Piekła:)
No to jesteśmy "u bram .....";)
OdpowiedzUsuńale to nie te...''niebieskie'':)
UsuńPiekło otworzy swe czeluście bram ...już niebawem..:)
OdpowiedzUsuńTeraz tylko żeby jakoś ten dzień szybko minął...i noc nastała..:)
zmykam do pracy choć tak mi się nie chce:(
Wolałabym pisać...:)
Bo Ty-Kasiu-powinnas "zawod" zmienic i pisac,pisac,pisac.....
UsuńBasia..chcesz żeby mi rodzina z głodu pomarła..?!:))))
UsuńCzekam niecierpliwie na dalsza część!!
OdpowiedzUsuńmada10000
Witaj Madzia:)
UsuńWitam i zasiadam :) Bardzo mi miło być w takim szczególnym towarzystwie :)
OdpowiedzUsuńa jakaś maleńka podpowiedź..kto zasiadł...?!:)
UsuńNo i będzie cdn:)
OdpowiedzUsuńa ile mam przez Ciebie do nadrabiania......
..sie mi taki tasiemiec jakoś napisał...tak jakbym nie mogła w ..trzech słowach...:)
UsuńMówisz Kasiu że coś w nocy zapodasz,widzisz dałbym ci mały bukiecik kwiatów, a właściwie jakie lubisz bo wybredna nie byłaś .Tylko do twojej warowni ciężko go przemycić ,a tu za dwie godzinki 8 marca.
OdpowiedzUsuńWięc Życzę ci dużo Szczęścia i Zdrwia .
..bo moja warownia taka...bez mostu a ...z wielgachną fosą..
UsuńCiężko mi się w tych wszystkich komnatach połapać..:)
Więc na razie urzęduję w wieżyczce, bojąc się na zwiady ruszyć by się nie...pogubić..:)
Jakby co ...warkocz spuszczę i jakoś może kwiatuszki ....dotrą.
Dzięki:))))
Masz chyba już czs letni
OdpowiedzUsuń...u mnie godzinka różnicy...:)
Usuń