Muszę powiedzieć, że wyjeżdzamy..ale nie wiem
jak..''Najprościej''-podszeptuje mi serce więc patrząc smutnym wzrokiem mówię do
Ani:
-Chcieliśmy się też...pożegnać!
Basi mama przewierca mnie spojrzeniem a jej mina mówi więcej niż same
słowa.Zaskoczyłam ją tym jednym zdaniem i chwilkę trwa zanim to do niej
dociera.
-Jak to.....''pożegnać''????-pada z jej ust a jest to w takim samym stopniu
pytanie jak i ...nagana.Jej oczy prześwietlaja mnie na wskroś a ja mam ochotę
schować sie predziutko w jakąś mysią dziurę.
Czuję się jak gdybym coś ''zmalowała''..niczym mała dziewczynka, która
spsociła i znalazła się ''na dywaniku''..nie wiem gdzie mam oczy podziać, zeby
nie widzieć tego ...Ani spojrzenia.Jest w delikatnym szoku, zapewne nie
spodziewala się czegoś takiego usłyszeć.
-Postanowiliśmy, że ..wracamy do domu...-mówię a głos troszeczkę mi sie
załamuje.
Nutki niepewności zaczynają ''pobrzdękiwać'' i już sama nie wiem czy jest
to jednak słuszna decyzja.
Robi mi się przeraźliwie smutno na duszy...Nie będzie już wieczornych
pogaduszek..porannej kawusi..rozmów..śmiechów..
Jedyne co będzie to- jedna wielka niewiadoma- po wcześniejszym przymusowym
powrocie.
Już wielokrotnie bywałam w sytuacji ''bez wyjścia'' ale jeszcze nigdy nie
czułam się tak ..''podle'' jak w tamtej chwili.
Żałość ogromna mnie ogarnęła, że tak oto maja skończyć się
te...wakacje.
Przeklinam w duchu te złe janioły, że nie zostawiły mnie w spokoju....że
nie dały mi odpocząć od siebie....i przylazły!Wrzeszczę do nich w duchu:''Nie
jestem taka zła przecież żebym nie mogła mieć kilkunastu spokojnych i radosnych
dni w roku...czy już nie wystarcza wam, że w Królestwie łazicie za mna krok w
krok...?! Nie mozecie się choć na chwilkę ..odczepić????..''
Dobrze, że na zewnątrz nie słychać tego mojego monologu z
''kocmołuchami''...dobrze, że nie widać jak ''czarne piekności'' obstapiły mnie
i z przeraźliwym chichotem tańcuja dookoła mnie dziki, diabelski taniec.Nie mam
sił aby je od siebie odgonić...przepędzić na cztery wiatry...posłać tam skąd
przyszły, czyli do piekielnych czeluści ciemności.
Złe moce zawiązują mi chustę na oczy i postanawiaja urządzić sobie zabawę w
''ciciubabkę''.Krecąc mną dookoła, dotykają swoimi czarnymi łapami i śmiejąc się
do rozpuku wykrzykują znaną z dzieciństwa rymowankę:
''-Babciu, babciu na czym stoicie?
-Na beczce!
-A co w tej beczce?
-Kapusta i kwas!
-To..gońcie nas!''
Zostałam z zawiązanymi oczami a one rozpierzchły się dookoła.
Jestem zmęczona na tą zabawę...Zmęczona aby się w ''ciuciubabkę''
bawić..zmęczona..na cokolwiek a już z nimi zupełnie nie mam ochoty bawić się w
..cokolwiek.Mam im za złe, że sobie mnie ''upatrzyły''i ze mnie tak
..''polubiły''.Dlaczego akurat ...mnie???
Zdzieram chustę i powracam do rzeczywistości..Wstrętne złośliwce znikają a
ja słyszę jak Ania pyta:
-..ale dlaczego wyjeżdżacie???Co sie stało???
-Stało się.... dużo! O mały włos abyśmy się wczoraj nie pozabijali ze
Słońcem...Dalismy niezły ''pokaz''-niczym z jakiejś patologicznej rodziny.Marta
zalewa się łzami..najzwyczajniej w świecie już nie mamy sił..-odpowiadam z
rezygnacją w głosie.
Basiulinkowa mama patrzy na mnie przeciągle i marszczy czoło.Niezadowolenie
zaczyna gościć na jej twarzy i tak jakby ..nutka rozczarowania.
Mam wrażenie, że to rozczarowanie dotyczy ....mnie!
Cóż...zapewne wyobrażala sobie Agapi ciuteczkę inaczej...ale...ja chcę
przecież tylko..''świętego spokoju''...chcę aby demony sobie poszły...bo Orebic
zaczął przypominać jakąś ''Łysą Górę''.
Trudno mi to jej wszystko wytłumaczyć.Na to potrzebowałabym znacznie więcej
czasu...a ja ...go nie mam..ja chcę -uciec ..
-Kasia..a co na to dzieci?! Też chcą wracać do domu???-pyta Ania a mnie
znowu serce krwawi.
Przed oczami pojawia sie obraz ich szlochów i płaczów.Niemal słyszę te
nocne pochlipywania i znowu tonę w fali smutku.
-Nie..dzieci przepłakały całą noc z żałości, że wracamy..-zaczęłam a Ania
mi przerwała:
-Znaczy....chcesz unieszczęśliwić swoje własne dzieci kosztem szczęścia
jednego cudzego???!!!
Dezaprobata z jaką Ania to powiedziała poruszyła jakieś komórki myślowe w
mojej głowie i zaczęłam czuć się już całkiem beznadziejnie no bo to co
powiedziała Basiulinkowa mama było...takie strasznie trafne i prawdziwe.
Tak to niestety ..wyglądało.Tyle, że w sytuacji w jakiej się znaleźliśmy,
nie było miejsca na takie myślenie.Ktoś musiał ucierpieć..ponieważ nie było
''słusznej drogi''.Każda z dróg prowadziła do ..''nikąd''.
Zostanie w Orebicu groziło następnym piekłem (wcześniej czy później)..i
zdawałam sobie z tego sprawę.To był zaledwie początek tak zwanej ''góry
lodowej''...No i jeszcze...Marta..Czyż mogłam pozwolić żeby dziecko zalewało
się łzami na wakacjach ?!
-Kasia..dlaczego ty zawsze robisz wszystko dla ..innych?!Dlaczego nie
możesz zrobic coś dla ..siebie?! Przecież wiesz, że powrót będzie koszmarem.Nic
nie odpoczęliście...stłamszeni psychicznie wrócicie do Królestwa a potem ..co?!
Czy myślisz, że będzie ...lepiej?!-zapytała Ania a ja nie miałam pojęcia co na
to odpowiedzieć.
Obawiałam się, że Basiulinkowa mama ma rację.Bałam się powrotu i szkoda mi
bylo moich dzieci...
Serce rozdzierało mi się na kawałeczki kiedy tak Ania mówiła...to co ja
bałam sie powiedzieć na głos.
-Poza tym ...przemyśl to co chcesz zrobić..Zapłaciliście gospodyni za dwa
tygodnie.Raczej tych pieniędzy nie odzyskacie..Marta nie ponosi żadnych
konsekwencji finansowych ale...wy ..tak!
Czy nie lepiej zostać i puścić to wszystko co się wczoraj stało w
niepamięć?!Dzieci bedą szczęśliwe..wy się dogadacie....
-no a co z Martą?!-przerwałam Ani ze smutkiem.
-Marta bedzie musiała jakoś wytrzymać te kilka dni i podejść do sprawy w
ten sposób, ze ''darowanemu koniowi się w zęby nie zagląda''.To są w końcu wasze
wakacje! To nie Marta was wzięła na wczasy tylko wy ją!
Skoro dzieciaki chcą zostać...a i wy chyba też(pomimo
wszystko)...to...
Ania przerwała bo właśnie na tarasie pojawiła się Basia, która nie całkiem
obudzona zrobiła ''wielkie oczy '' na nasz widok.Nie tyle na widok nas jako nas,
co na widok wyrazu naszych twarzy.
Kiedy usłyszała, że przyszliśmy się pożegnać wykrzyknęła:
-No chyba nie mówicie poważnie..oszaleliście???!!!
-Twoja mamusia powiedziała:''czy wyście zwariowali''-odrzekłam i
uśmiechnełam się smutno do przyjaciółki.
Basia nie słyszała nocnej awantury bo twardo spała..zatem w skrócie
opisaliśmy jej... co ja ominęło.
-hmm...nie wygladacie na takich ''awanturników''-odpowiedziała usmiechając
się szeroko i dodając- szczęście, że Tomas spał bo jakby ona tam wpadł..to
dopiero by wszystkich ''poustawiał''.
Wyobraziłam sobie więc... mniej wiecej co Basia miala na myśli i zaczął
pojawiać się nieśmialutko usmieszek na mojej twarzy...tak...mogłoby być
jeszcze...''ciekawiej''..bez dwóch zdań.
Z każda kolejną minutą pomysł wyjazdu przestal juz być takim ...''cudownym
rozwiązaniem''...no i Ania przecież miała rację...pora spojrzeć w lustro i
zacząć lubić tą okropną Agapi..a co za tym idzie..zastanowić się co jest dla
niej ..najlepsze..bo jak to Basiulinkowa mamusia mówi:
''troszke egoizmu jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziło'' .
Decyzja o wyjeździe zaczęła tracić grunt pod nogami...i niczym niestabilna
budowla poczęła kołysac się z lewa na prawo.
-To co....moze jednak ...zostaniecie?!-zapytała Ania a ja popatrzylam na
Slońce pytając:
-Co o tym wszystkim myślisz?
Nie chciałam żeby w razie czego...było ''na mnie'' i ostateczną decyzję
pozostawiłam mężowi...Połowa mnie jednak ..chciała zostać i miałam nadzieję, że
mąż zdecyduje iż walizki zostaną rozpakowane.
Słońce popatrzył na mnie przeciągle mówiąc:
-Pójdziemy na górę to przedyskutować jeszcze raz.
Poszliśmy zatem na ..''naradę''.Wchodząc do apartamentu odruchowo
spojrzałam w to głupie lustro.Zobaczylam wyprostowana dumnie Agapi krocząca za
małżonkiem a w jej oczach zaczął pojawiać się ten błysk.Nie bałam się już moich
demonów..mało tego...byłam pewna, ze jezeli jeszcze raz urzadzą sobie ze mnie
''ciuciubabkę'' skopię im tyłki jak nic.
Nie miałam pojecia co zdecyduje Słońce ale wiedziałam, że cokolwiek to
będzie do Królestwa wrócę...''odmieniona''.Zaczęłam lubić siebie, akceptujac
swoje ułomności i wady..nie gubiąc jednocześnie tych wszystkich pozytywów jakie
posiadam...
Witaj po przerwie Kasiu :*
OdpowiedzUsuńDługa ta przerwa była ..przepraszam!
OdpowiedzUsuńCieżko mi było zaś ''wystartować'' ..:(
Start udany....
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że już całkiem "wydobrzałaś"!!!!??????
Serdeczności A.
no, w koooońcu... ja tu marzłam widząc kwietniowy śnieg za oknem i czekałam na kolejny odcinek Piekła, ale jednak w Raju, a tu dziś: wiosna za oknem i jest kolejny odcinek :D
OdpowiedzUsuń..obiecuję ..poprawę..!( w pisaniu oczywiście no bo odnośnie wiosny...to nie wiele ...mogę ):)
OdpowiedzUsuńps
u mnie ...leje....:(..I zimnawo..(
Wiosna już w rozkwicie... zatem czekamy na cd
OdpowiedzUsuńczekamy... Olisia :)
OdpowiedzUsuń